sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 5.

Pchnęła drzwi z impetem i wyszła na zewnątrz. Rozejrzała się dookoła i spostrzegła postać stojącą do niej tyłem i opartą o murek. Powolnym krokiem zbliżała się do niego, choć w gruncie rzeczy to miała ochotę zrobić w tył zwrot i zniknąć. Zdawała sobie sprawę, że to nie było najlepsze rozwiązanie, lecz na razie nie mogła zrobić innego. Wszystko komplikowało się z każdym dniem i nie radziła sobie z tym. 
- Cześć - przywitała się, starając brzmieć naturalnie.
Spojrzała w dół i zobaczyła dziesiątki samochodów jadących w różne strony świata, ludzi spieszących się na autobus, niewielką grupkę gołębi wyjadających obwarzanka, którego upuścił jakiś dzieciak. Tyle różnych dźwięków dochodziło do jej uszu poza jednym, tym najważniejszym - dźwiękiem jego głosu. Milczał jak zaklęty, wzrok miał utkwiony gdzieś hen daleko, zaś jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. 
Domyślał się, że ta rozmowa nie będzie należeć do przyjemnych, dlatego chciał ją jakoś odwlec. Zerknął na nią kątem oka. Była spięta i zdenerwowana, jednocześnie biło od niej to przyjemne ciepło, do którego zawsze lgnął. Westchnął ciężko, po czym rzekł:
- Zniosę wszystko.
Wzdrygnęła się, słysząc te słowa. Odwróciła głowę w jego stronę i ich oczy się spotkały. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, ale miała wrażenie, jakby właśnie w tym momencie czas się zatrzymał. Jakby niczego nie było, tylko oni sami. 
- Musimy ograniczyć kontakty.
Chciał, żeby żartowała, jednakże mówiła z taką powagą, jakiej nigdy dotąd u niej nie widział. 
- Dlaczego? - zapytał z wyrzutem. - Zrobiłem coś nie tak?
- Nie mogę o tym mówić - odparła i przeniosła wzrok na czubki swoich butów. Nie mogła znieść tych jego smutnych i zawiedzionych oczu. - Przepraszam, Maciuś.
- Nie chcę twoich przeprosin.
Oboje zamilkli, nie wiedząc co powiedzieć, jak się zachować. Najlepiej byłoby odejść. Ale przecież to nie był koniec, to było... zawieszenie? Ale czy można mówić o zawieszeniu przyjaźni? Nie. W przypadku skoczka to było nie do przyjęcia. Tracił ją, znowu się oddalała. Stała obok, mógł ją dotknąć, przytulić, jednak nic by nie poczuł, bo ciałem była razem z nim na dachu jednej z krakowskich galerii handlowych, zaś duszą i sercem trwała przy jego bracie. 
- Ewa mi wszystko powiedziała - odezwała się nagle, przerywając niezręczną ciszę między nimi. - Czemu nic nie wspomniałeś o tym, że się zakochałeś?
- A obchodzi cię to? - prychnął i uśmiechnął się kpiąco. Musiał zachować pozory, aczkolwiek był bliski wybuchnięcia i wykrzyczenia jak bardzo chce, by była jego. - Poza tym... ja się dla niej nie liczę, więc nie ma o czym mówić.
- Jesteś wspaniałym facetem, może ona potrzebuje czasu?
Pokręcił głową z niedowierzaniem. Gdybyś wiedziała...
- Może. Nieważne - burknął nieco rozżalony. - No więc... do zobaczenia?
- Tak, do zobaczenia.
Pocałowała go w policzek i uniosła lekko kąciki ku górze. Chwilę później Maciek był sam, ze swoim roztrzaskanym o ziemię sercem i milionem myśli tworzących niezły bałagan. Zacisnął pięści, po czym szybkim krokiem ruszył na parking, gdzie znajdował się jego samochód.

*

Setki pytań bez odpowiedzi, których Eliza nie raczyła mu udzielić. Sądził, że znają się na tyle długo i dobrze, by móc powiedzieć sobie nawet najgorszą prawdę. Najwyraźniej się mylił w tej kwestii. Mimo tego nie zamierzał się poddać i musiał dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. W tym celu zamiast do rodzinnego Zakopanego, udał się do Zębu z nadzieją, że Ewa mu pomoże. Zadzwonił dzwonkiem i czekał aż ktoś pofatyguje się, żeby mu otworzyć. W drzwiach stanął zaskoczony przyjazdem Macieja Kamil. Lider kadry skoczków wpuścił młodszego kolegę do środka, po czym zaprowadził Kota do pokoju, w którym przebywała Ewa. Blondynka siedziała przy biurku, przeglądając zdjęcia na laptopie. Stoch chrząknął znacząco, chcąc zwrócić uwagę swojej zapracowanej partnerki. Oderwała wzrok od komputera i przeniosła go na swojego ukochanego, stojącego obok Mańka.
- Zostaw nas samych - zwróciła się do Kamila. Ten tylko uśmiechnął się do nich i wyszedł. - Co cię do mnie sprowadza?
- Dobrze wiesz co - powiedział stanowczym i pewnym siebie głosem. - Czemu Eliza zerwała ze mną kontakt?
- Co zrobiła? - Ewa była w szoku. Co tym razem odwaliło Kalinowskiej? - Maciek, ja nie mam bladego pojęcia, o co chodzi. 
Na jej twarzy malowało się zdziwienie i z przykrością przyznał, że teraz to nawet Stochowa mu nie pomoże. Opadł bezradnie na jeden z foteli znajdujących się w pomieszczeniu i schował twarz w dłoniach. Co takiego zrobił, że Eliza się od niego odwróciła? Usilnie próbował sobie przypomnieć, czy podczas ich poprzednich rozmów wypalił jakimś głupim tekstem, którym mógłby ją urazić. Bez skutku. Przecież gdyby faktycznie powiedział coś nie tak, to czy mogło to być powodem dla którego Liz podjęła taką decyzję?
- Maciek, spróbuję z nią pogadać i jeśli się czegoś dowiem, to dam ci znać, okej? - zaproponowała Ewa. On jednak podniósł tylko głowę i uśmiechnął się blado. Ten smutek... W nim kryło się coś więcej niż można by przypuszczać. - Maciek?
- Hm?
- Kochasz ją, prawda? Nie jak przyjaciółkę, siostrę czy chomika. Ty naprawdę ją kochasz.
- Skąd to wiesz?
- Takie rzeczy się widzi. Już dawno zauważyłam, że cię Amor ustrzelił - zaśmiała się. - Ale nie wiedziałam, kim jest twoja luba.
- Teraz już wiesz.
- Maciuś...
- Cholera, przestańcie tak do mnie mówić, nie mam pięciu lat! - uniósł się.
- No okej, panie Macieju "obrażony na cały świat, bo mama nie dała mi mleczka Kocie! - zadrwiła sobie. - Skup się teraz przede wszystkim na skokach. Postaraj się nie myśleć o Elizce, dobra?

Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i przystał na jej warunki. Pożegnał się z nią oraz Kamilem, po czym udał się do swojego auta. Tym razem już nie zamierzał zbaczać z trasy. Po wyczerpującym dniu marzył o ciepłej kąpieli i długim śnie. 

*

- Już idę, już idę, po co te nerwy! - zawołała, biegnąc do drzwi. 
Ktoś był chyba bardzo niecierpliwy, do tego miał dziwny zwyczaj składania wizyt po godzinie 21. Pociągnęła za klamkę i omal nie padła, gdy zobaczyła osobę stojącą na progu.
- Witaj, Elizo. Tęskniłaś?

* * *

Jakiż piękny dzień dzisiaj! Złoto w drużynówce, wygrana Kamila i pierwsze punkty PŚ dla Magdy Pałasz. Tylko moja Barcelona trochę zawaliła dzisiaj, ale no cóż...
Im bliżej do Igrzysk tym bardziej nie mogę się doczekać, a wy? :)
Chciałam podziękować wam za wszystkie komentarze. Nawet nie miałam pojęcia, że ktoś będzie czytać te moje wypociny. :)
Do następnego!

8 komentarzy:

  1. Najbardziej mnie zastanawia osóbka z końcówki. Kogo odwiedziła Eliza? Też Ewę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny. Kotek nieszczęśliwie zakochany? I ciekawe kto odwiedził Elizę. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny,szkoda mi tylko Maćka :( No i kurde,musiałaś w takim momencie przerywać? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo fajny i przyjemnie mi się czytało, biedny Maciek.. Zaczyna mi się coś kleić, ale to są moje przypuszczenia. Ktoś zaszantażował Elizę i dlatego musiała zerwać z nim kontakt, a tą osobą może być ten człowiek, który zapukał do jej drzwi. No zobaczymy. Czekam z niecierpliwością na następny.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałam się, że przez Kubę dojdzie do czegoś takiego :o. Szkoda mi Maćka strasznie, chłopak się tak bardzo zakochał... Nie obraziłabym, jakbyś namieszała w losach bohaterów tak, żeby Maciek zaznał w końcu odrobiny szczęścia :p należy mu się! Jakoś on bardziej mi pasuje na kandydata na chłopaka Elizy.
    Luuuubię tą historię! Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuba swoją obsesyjną zazdrością doprowadził do zerwania kontaktów Elizy z Maćkiem? Nie no, nie wierzę. Choć i tak najgorszą sytuacją był moment, w którym Eliza dopytywał się o Jego miłość, którą przecież jest ona sama, bardzo trudne, niezręczne, a przede wszystkim dołujące biednego Maciusia ;C Kto do nie j przyszedł?!
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko, ale się wciągnęłam ! Szkoda Maćka, taki zakochany, a tu Eliza chce z nim zerwać kontakty. Jeżeli doprowadziła do tego zazdrość Kuby... powinien być wdzięczy bratu, że go z nią poznał. Już czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłam tu przypadkiem, świetny blog, fajnie się czyta:)
    Biedny Maciuś:( Zakochany, a Eliza chce z nim zerwać kontakty...i ta zazdrość Kuby, mam nadzieje, że nie będzie trzeciej wojny światowej w domu Kotów:)
    Zapraszam do mnie:
    http://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
    http://orlykruczka.blog.pl/
    Pozdrawiam!:D

    OdpowiedzUsuń