poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 9.

I nastał ten dzień.
8 stycznia 2014 roku.
Z uśmiechem na ustach stwierdziła, że szybko przeleciały jej te dwadzieścia dwa lata życia, ale nie była niezadowolona. Może było jej trochę przykro, bo prawdopodobnie spędzi je sama. Ewka była zajęta, ale obiecała jej, że jakoś się zrehabilituje. Pomimo wczorajszych prób dodzwonienia się do Kuby, on nadal nie odbierał i traciła nadzieję. Maciek trenował, bo za kilka dni znowu mieli wylecieć do Austrii. Zawsze mogła wpaść do rodziców, lecz wiedziała jak to będzie wyglądać: zmartwiona mama będzie dopytywać się, czy wszystko w porządku, zaś tata wyciągnie stare albumy i będzie skazana na oglądanie kompromitujących zdjęć z dzieciństwa. Co nie byłoby taką złą opcją, bo przynajmniej by się pośmiała, lecz nie tak wyobrażała sobie spędzenie tegorocznych urodzin.
Poza tym... leżenie na kanapie, obżeranie się czekoladą i oglądanie po raz kolejny tych samych odcinków "Jak poznałem waszą matkę" nie było taką złą opcją. I z początku wszystko układało się w porządku, dopóki Elizy nie zmorzył sen i nie zasnęła podczas oglądania jednego ze swoich ulubionych seriali.
Drzemała spokojnie, gdy nagle poczuła jak ktoś dotyka jej policzka. Powoli podniosła powieki, zamrugała kilkukrotnie, by upewnić się, że to na pewno nie sen. Przy kanapie klęczał, rozbawiony widokiem śpiącej dziewczyny, Maciek.
- Nie chciałem cię budzić, bo tak słodko spałaś - oznajmił, szczerząc się. - Ale są twoje urodziny, więc nie pozwalam ci tak się obijać.
- To mój dzień, tak? To spędzam go na kanapie - odparła i odwróciła się plecami do niego, na co ten zareagował łaskocząc ją i doprowadzając do dzikiego wierzgania nogami. - No przestań, ty cholero jedna!
- Przestanę, jeśli ze mną pójdziesz.
- Uparciuch z ciebie.
- No chodź, leniu, rusz dupę.
Liz wywróciła oczami i podniosła się z kanapy. Poszła do swojego pokoju, przebrała się w bardziej wyjściowe ciuchy, po czym wróciła do salonu, gdzie czekał na nią Maciej. 
- A tak w ogóle - odezwała się, kiedy zakładała kurtkę - jak wszedłeś do mieszkania?
- Ma się swoje sztuczki - odrzekł, uśmiechając się tajemniczo.
- Hm, pomyślmy. Daria dała ci klucz? - zapytała, a widząc jego minę zaśmiała się triumfalnie.
- Zamilcz.
Oboje wybuchnęli śmiechem i wyszli z mieszkania Kalinowskiej. Brunet pociągnął przyjaciółkę w stronę Rynku Głównego, nie uchylając nawet rąbka tajemnicy, jakie ma plany co do dzisiejszego dnia.

*

Malaga bez dwóch zdań była ulubioną kawiarnią Elizy, co żadnego z jej znajomych nie dziwiło. Była to przyjemna knajpka, składająca się z 3 niewielki salek oraz tarasu, gdzie ludzie przesiadywali w upalne letnie dni. W tle zawsze leciała muzyka w rytmach latino, aż noga sama chodziła i chciałoby się potańczyć. Na każdym stoliku znajdowała się paląca świeczka, co dodawało klimatu temu miejscu. 
Maciej postanowił zafundować Lizie urodzinową czekoladę z lodami i bitą śmietaną, co nie było niczym nowym, bo rzadko kiedy zamawiała cokolwiek innego. Zajadali się swoimi deserami, rozmawiając i żartując, chcąc jak najlepiej wykorzystać dzisiejszy dzień. 
- Dobra, co będziemy robić poza obżeraniem się? - zapytała, odstawiając pusty pucharek. 
- Zobaczysz - odparł tajemniczo. - Idziemy?
Pokiwała głową z aprobatą, po czym oboje wstali i zaczęli zbierać się do wyjścia. Gdy znaleźli się już na zewnątrz, brunet wyciągnął z kieszeni kolorową chustę, którą chciał przewiązać Elizie oczy, lecz ta cały czas się wzbraniała.
- Błagam, nie wrzucaj mnie do Wisły! - krzyknęła rozbawiona. - Daj mi jeszcze pożyć.
- Dam ci pożyć, jeśli nie będziesz mi ciągle uciekać - odpowiedział z powagą. W końcu dała się złamać i zawiązała sobie materiał na głowie tak, że od tej pory Maciek został jej przewodnikiem. - Obiecuję, spodoba ci się.
Nie miała pojęcia dokąd ją prowadzi, ani gdzie jest. Zdawała się na Mańka, który po raz kolejny wpadł na jakiś szatański pomysł i za żadne skarby świata nie chciał zdradzić dokąd ją zabiera. Wiedziała jedynie, że po krótkiej przechadzce wsiedli do autobusu, a po upływie jakichś dwudziestu minut z niego wysiedli. 
- Jesteśmy na miejscu - odezwał się, tym samym pozwalając jej ściągnąć przepaskę. - I jak?
- Balon? Zwariowałeś! - wydarła się na stojącego obok chłopaka. - Ty mówisz poważnie?
- Nie zabrałbym cię tu, gdybym żartował.
Młodszy z braci Kot podszedł do kręcącego się w pobliżu mężczyzny, przywitał się i przez chwilę rozmawiał. Eliza czekała niecierpliwie na rozwój wydarzeń. Nie ukrywała się, że trochę ją to przerażało, choć nie miała problemów z lataniem samolotami. Ale balon? To była kompletnie inna historia.
Jednakże jej obawy zniknęły, gdy razem z Maćkiem poszybowali w górę. Nie ma co, skoczek dopiął wszystko na ostatni guzik, bo nikogo poza nimi tutaj nie było. Unosili 185 metrów nad ziemią i mogli podziwiać piękno Krakowa. 
Brunet przyglądał się z jaką radością w oczach spoglądała na krajobraz miasta. Uwielbiał patrzeć na jej uśmiech, który nie schodził jej dzisiaj z twarzy. Cieszył się, że mógł spędzić z nią te parę godzin i ją uszczęśliwić. Niepewnym krokiem zbliżył się do niej i objął ją w pasie, opierając brodę na jej ramieniu. 
- Jak ci się podoba? 
- Jest wspaniale.
Dziewczyna odwróciła się przodem do Macieja, nie wyplątując się z jego objęć.  Ich spojrzenia się spotkały i trwali w tym przez kilka krótkich chwil. Maciek niepewnie założył kosmyk brązowych włosów za jej ucho, uśmiechając się przy tym lekko. Eliza wpatrywała się w skoczka, analizując każdy najmniejszy detal jego twarzy. Chciała mieć Maćka blisko siebie, bo przy nim czuła się bezpiecznie, mogła skryć się w jego ramionach i zapomnieć o całym złu tego świata. Nie miała żadnych obaw czy zawahań. Nie dzisiaj i nie teraz. Pragnęła uczynić ten wieczór jeszcze piękniejszym. I widziała w jego brązowych ślepiach, że oboje pragnęli tego samego. Nachylił się i pocałował ją, a ona wplotła rękę w jego włosy, nie pozwalając mu odejść nawet na krok. Kolejny łapczywy  pocałunek, kolejny uśmiech, kolejne spojrzenie. Wyszeptała "dziękuję za wszystko" i wtuliła się w niego, ciesząc się tą chwilą.

* * *

Słodko aż do porzygu, no ale musiałam, tak długo planowałam ten rozdział, haha.
A ten balon widać ode mnie ze szkoły. I kiedyś sobie nim polecę. Z kimś. ;>
Co do Lahti to trochę mieszane uczucia, super że Kamil odpalił i plastron do niego wrócił.
Mam ochotę wydrapać oczy hejterom Prevca. 
Koniec moich wywodów, do następnego. :)

12 komentarzy:

  1. Aaaa..... Jak słodko *-* Czekam na kolejny zaskocz mnie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa! Nareszcie! Ciekawe co na to Kuba ? O ile się dowie ... kiedyś.
    No i jakie relacje teraz będą między tą dwójką !?!
    Ja też chce takie urodziny... Matko balon! Oni latali balonem. Zazdroszczę!
    Bożeee jak ja lubię tego bloga !!! :))
    Pozdrawiam!

    http://let---it---go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja się rozpływam i w ogóle w ogóle, tylko mam jedno pytanie, a jednocześnie zastrzeżenie. A mianowicie: CO TAK KRÓTKO?! Już się wczułam w klimat, już mi było tak fajnie, milutko i cieplutko od tej atmosfery (a siedzę i marznę!) a tu nagle koniec! Nie ma tak, Moja Panno, ja chcę więcej. :c
    Ale w porządku, w porządku. Nie liczy się ilość, a jakość. I ta jakość jest taka awww. Bo przecież nie musi być ciągle źle i smutno i ja już nie chciałam czytać o smutnym Maćku, tylko o takim Maćku jak tutaj. Szczęśliwy Maciek jest fajny. :D
    To ten balon, co w centrum Krakowa sobie cudnie dryfuje w powietrzu? To on tam cały czas jest?! XD
    Okej, zwijam manele i mam nadzieję, ze zawitam tu jak najszybciej z powrotem. I mam nadzieję poczytać wtedy o szczęśliwej Lizce i Maćku! :D
    Buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie, tak długo na to czekałam! Nieźle się zapowiada i zapewne nas jeszcze zaskoczysz. Przecież nie zawsze musi być smutno itp, ale Maciej dopiął swego. Czekam na następny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodko! Nareszcie, Maciek się odważył. Prezent urodzinowy który zapamięta na długo:) Zazdroszczę :*
    darmohrajphoto.blogspot.com
    amorprohibit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. GE-NIAL-NIE! <3 Maciuś się przełamał *u* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zapraszam do siebie xx http://so-kiss-me-like-you-wanna-be-loved.blogspot.com/ // Melody.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju! Rozdział idealny! No może trochę za krótki ;-) Jedno wielkie "awwww" :)
    Szczerzyłam się jak głupia przy czytaniu tego :D
    Niezapomniane urodziny. Mam nadzieję, że będą początkiem czegoś nowego...:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O matkooooo.... rozpływam się. Tak, że aż nie wiem co by Ci tutaj napisać<3 Chyba tylko tyle : WIĘCEJ TAKICH ROZDZIAŁÓW!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeee jakie fajne urodzinki:D Też takie chcę xD Zaczęło się na kanapie, a skończyło lotem balonem nad miastem i pocałunkiem <3
    Pozdrawiam:D

    http://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
    http://orlykruczka2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam, czułam, że jedynie Maciuś się nie podda i nie ugnie i uczyni ten wyjątkowy dla Elizy dzień swoją osobą jeszcze bardziej wyjątkowym ;)
    Niezmiernie romantyczny nam się Maciej zrobił. Pomysł z balonem był świetny, śmiem stwierdzić, że każda tutaj trochę Elizce zazdrości.
    I pocałunek na koniec, taki naturalny skutek rzeczy, atmosfery, magii chwili. Mm podoba mi się, bardzo ;)
    PS : Tak jest. Śląsk, Wisełka, Lechia Gdańsk <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Suuuuper rozdział! :* Eliza i Maciek takie slodziaki :* też widzę ten balon od siebie że szkoły :* do jakiej szkoły chodzisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jezuuu, wreszcie, można rzec! wreszcie ten Maciek się ogarnął i zrobił, co należy! pokazał jej, co czuje. boję się tylko, co teraz zrobi Eliza i czy to jeszcze bardziej nie skomplikuje spraw między tą trójką, a zwłaszcza między rodzeństwem Kotów. dlatego więc z niecierpliwością czekam na nowy, bo nie potrafię się domyślić, co im jeszcze zgotujesz :D

    OdpowiedzUsuń