Obawa przed odrzuceniem, zranieniem, nieodwzajemnionym uczuciem.
To jej nie dopadło. Bardziej bała się tego, że może stracić swojego przyjaciela. Z każdym dniem tęskniła za nim, jednocześnie unikając go jak ognia.
"Poza tym... ja się dla niej nie liczę, więc nie ma o czym mówić."
Może gdyby wiedziała wcześniej, to nie krążyłaby po krakowskim parku, a siedziałaby u niego w Zakopanem i mówiła mu, jaka jest dumna z jego pierwszych występów na Igrzyskach i że za 4 lata będzie jeszcze lepiej?
Wyjęła telefon z kieszeni spodni, po czym wybrała dobrze jej znany numer.
Jeden sygnał, drugi, trzeci...
- Słucham?
- Możemy się spotkać? Będę za dwie godziny w Zakopanem.
- W porządku. Tam gdzie zawsze?
- Tak. Tam gdzie zawsze.
*
Siedziała przy stoliku w zakopiańskiej kawiarni, czekając na Kubę, który po chwili wpadł do środka i przywitał się z Lizą, po czym usiadł naprzeciw niej. Ten moment musiał w końcu nadejść, bo ileż można uciekać i unikać siebie nawzajem?
- Chciałbym cię przeprosić za Maję - przerwał ciszę, która zapadła między nimi. - Mówiła mi, że z tobą rozmawiała. Nie zrozum jej źle, ona jest naprawdę sympatyczną, ale nadopiekuńczą osobą.
- Rozumiem, nic się nie stało - rzekła, po czym wydała z siebie ciche westchnięcie. - Cieszę się, że w końcu możemy pogadać.
- Zachowywałem się jak smarkacz.
- Trochę.
- Już nie będę, mamo.
- Kuba... - pokręciła głową ze śmiechem, ale szybko spoważniała. - Między mną a Maćkiem do czegoś doszło.
- Wiem - odparł, bacznie ją obserwując.
- Domyśliłam się, aczkolwiek chciałam byś usłyszał to też ode mnie - wyjaśniła. - Do tego dowiedziałam się od Dawida, że... No... Pomóż!
- Liz, ja to zauważyłem już dawno. I wiem, że ty go też - powiedział z wymownym uśmiechem na twarzy.
- Pozjadałeś wszystkie rozumy Kubusiu, hm? - wybuchnęła śmiechem, totalnie się rozluźniając. - Co to się z nami podziało?
- Nie mam bladego pojęcia - odpowiedział i też się zaśmiał. - Przepraszam cię za wszystko. Za to, że się nie odzywałem, że milczałem, że nie porozmawialiśmy o tym już dawno.
- Przepraszam, że nie powiedziałam o Marcinie wcześniej i wolałam wszystko załatwić w pojedynkę. - Zwiesiła głowę, nie mogąc znieść jego smutnego wzroku. - I przepraszam, że...
- Daj spokój, Liz. Nie wracajmy już do tego - przerwał. - Dużo się między nami wydarzyło, ale to co się stało, to się nie odstanie. Oboje musimy iść naprzód.
- Tak łatwo ci przychodzi mówienie o tym...
- Wcale nie. Poznałem Maję w naprawdę beznadziejnym dla mnie momencie. Rozstanie z tobą, coraz gorsze skoki - miałem ochotę to rzucić i mieć wszystko w dupie.
- I wtedy pojawiła się ona.
- Eliza, to nie tak, że ja o tobie zapomniałem, wręcz przeciwnie - wyznał, ujmując jej dłoń. - Gdzieś w środku nadal cię kocham, ale to już nie jest to. Poza tym... jest na świecie osoba, która zrobiłaby dla ciebie wszystko, bylebyś tylko była szczęśliwa.
- Ja się boję - powiedziała drżącym głosem. - Boję się, że coś pójdzie nie tak i nasza przyjaźń na tym ucierpi.
- Wasza przyjaźń cierpi teraz, kiedy oboje milczycie - zganił ją Kuba. - Elizka, nie zatrzymasz miłości. Tak było, jest i będzie.
*
Nacisnęła klamkę i weszła do środka z sercem walącym jak młot. Leżał na łóżku, czytając książkę i słuchając muzyki, przez co nawet nie zauważył jej przyjścia. Dopiero gdy podeszła bliżej, ściągnął słuchawki i odłożył lekturę na stolik nocny.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj - powiedział, uśmiechając się lekko. - Wszystko w porządku?
- Musiałam uporządkować parę spraw - odparła, po czym usiadła obok niego. - Przepraszam - wydusiła z siebie, nie odrywając wzroku od jego oczu.
- Za co? - zdziwił się, nic nie rozumiejąc.
- Ty się jeszcze pytasz za co? - oburzyła się. - Maciek, okłamywałam cię, unikałam, igrałam z twoimi uczuciami i zdecydowanie zbyt rzadko mówiłam ci, jaka jestem wdzięczna, że jesteś obok mnie.
- Oh - wydał z siebie zaskoczony wyznaniem przyjaciółki. - Więc już wiesz?
- Wiem.
- I?
Świat zniknął, rozpłynął się, na tę parę sekund, gdy ich usta złączyły się w czułym pocałunku. Niepotrzebne były żadne słowa czy zapewnienia - wystarczał uśmiech Elizy, który pojawił się na jej twarzy, kiedy już oderwała się od Maćka. Nic więcej.
Nie zatrzymasz miłości - ona rodzi się w nas,
Nie zatrzymasz miłości, bo miłość zatrzyma czas.
* * *
Nie, to nie jest żart na Prima Aprilis. :)
Wybaczcie, że pojawiam się po 3 tygodniach nieobecności i rozstaję się z wami z epilogiem, który mógł być lepszy, tak samo jak całe to opowiadanie.
Chciałabym wam podziękować, że byliście tutaj i czytaliście historię Kocurów i Elizy. Gdyby nie wasze słowa i komentarze, to chyba bym tego nie skończyła.
Jeśli ktoś dalej chce czytać moje blogspotowe wypociny to zapraszam na opowiadanie o Nataszy, Kubackim i pewnym zagranicznym skoczku: wherever-you-will-go.blogspot.com :)